Prognozy synoptyków sprawdziły się w 100 procentach i w Warszawie i okolicach od rana pada mokry śnieg, a temperatura z ledwością doszła do +2 stopni. Przy takiej pogodzie należy zadbać o odpowiednią dietę. Posiłki przez nas spożywane powinny być bardziej syte i zróżnicowane, aby dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość kalorii, minerałów i witamin.
Latem raczej rzadko jadam zupy, ale jesień i zima to czas kiedy mój organizm potrzebuje gorącego i sytego posiłku. Dlatego wczoraj przygotowałem zupę fasolową, a dziś zaprezentuję Wam przepis na to pyszne danie.
Do przygotowania zupy użyłem 0,5 kg fasoli Jaś. Należy ją namoczyć na noc w wodzie, zalewamy ją tak, żeby nad fasolką była warstwa ok. 2 cm wody.
Następnego dnia z włoszczyzny gotujemy bulion. Ja użyłem pół średniej wielkości selera, 1 pietruszkę i cebulę przekrojoną na pół.
Możemy też dodać por, ale ja ugotowałem bulion warzywny bez niego. Doprawiamy bulion 2 liśćmi laurowymi i 4 ziarnami ziela angielskiego. Obieramy też 2 marchewki, które potem dodamy do fasoli.
Bulion gotujemy przez ok. 40 minut. W tym samym czasie gotujemy fasolkę w wodzie, w której się moczyła. Niektórzy tę wodę wylewają, ale razem z nią wylewają smak fasoli! Następnie bulion odcedzamy i dolewamy do fasoli. Warzywa z bulionu wywalamy, a ziele angielskie i liście laurowe przekładamy do garnka z fasolą. Wszystko razem dalej gotujemy na wolnym ogniu.
W tym czasie kroimy w kostkę marchewkę, obieramy 4 średniej wielkości ziemniaki i też kroimy je w kostkę.
Z garnka z fasolą wyjmujemy ok. szklanki fasoli i wkładamy ją do wysokiego naczynia.
Następnie blenderem rozdrabniamy fasolę i gotową pulpę przekładamy do garnka z zupą.
Kolejnym krokiem będzie dodanie pokrojonych ziemniaków i marchewki do zupy. Wszystko razem dokładnie mieszamy cały czas gotując zupkę na wolnym ogniu. Po dodaniu zblendowanej fasoli musimy zupę co jakiś czas mieszać żeby się nie przypaliła.
W czasie gdy zupa sobie delikatnie bulgocze przygotowujemy ok. 25-30 dkg surowego boczku wędzonego, 25 dkg kiełbasy (np. Śląskiej lub Toruńskiej) oraz jedną cebulę. Wszystkie te składniki kroimy w kostkę.
Oczywiście obcinamy skórę z boczku. Następnie smarujemy nią rozgrzaną patelnię, tak aby wytopić se skóry tłuszcz, na którym podsmażymy wszystkie składniki. Na pierwszy ogień idzie boczek. Po podsmażeniu wyjmujemy kostki boczku podbierakiem tak, aby nie zebrać tłuszczu wytopionego z mięsa. Boczek wędruje do zupy. Potem na tym samym tłuszczu podsmażamy kiełbasę pokrojoną w kostkę.
Podsmażone kawałki kiełbasy przekładamy do zupy, znów uważając aby tłuszcz pozostał na patelni. Na tym samym tłuszczu szklimy drobno posiekaną cebulkę. O tym jak ją ładnie posiekać pisałem w jednym ze starszych postów. Zapraszam do lektury.
Gdy cebula się zeszkli dodajemy ją razem z całym tłuszczem z patelni do zupy. Wszystko dokładnie mieszamy i cały czas gotujemy na małym ogniu. Próbujemy zupę i doprawiamy ją do smaku. Ja dodałem majeranek, sól, pieprz świeżo mielony, odrobinę ostrej papryki, troszkę oregano i bazylii oraz suszoną natkę pietruszki (niedużo), a także jasny sos sojowy do smaku. Dziś dodam jeszcze 2 ząbki czosnku!
Smacznego!
Ojejku, jak ja lubię zupę fasolową. A Twoja tak apetycznie wygląda i zachęca do jej szybkiego ugotowania...
OdpowiedzUsuńW pewnej chwili nie czytając całego tekstu zobaczyłam, że miksujesz fasolę. Pomyślałam zupa krem, to nie dla mnie.
Wiem, że zawsze należy czytać a nie sugerować się tym co się widzi!
Wiesz, gdy patrzę na Twój garnek z zupą czuję jej fantastyczny zapach.
Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję za komentarz :) Polecam zupę fasolową! Jest naprawdę smaczna! A pachnie cudownie!!!
OdpowiedzUsuń